Jak zawsze - Zygmunt Miłoszewski
Czy mieliście
kiedyś tak, że czytając książkę śmialiście się na głos (nawet w czasie podróży
tramwajem)? Mnie się to przytrafiło. Przy "Jak zawsze". Do
przeczytania tej książki namówił mnie mój kochany mężczyzna mówiąc, że
"czuję, że ci się spodoba". Z racji tego, że zazwyczaj sięgamy po
zupełnie inne tytuły, dość sceptycznie podeszłam do lektury. I zaskoczyła mnie.
Z pełną odpowiedzialnością mówię, że to najlepsza książka jaką przeczytałam.
A przynajmniej z tych, które pamiętam.
Historia zaczyna
się w chwili gdy Ludwik i Grażyna, małżeństwo z pokaźnym stażem, przygotowują
się do niesamowitej randki, z okazji 50. rocznicy ich "pierwszego
razu". Można sobie tylko wyobrazić, jak uroczo może wyglądać szykowanie
się na takie wydarzenie przez parę 80-latków. Jeśli chodzi o mnie, to już po
kilku stronach pokochałam głównych bohaterów, śmiejąc się co chwila z ich
myśli/zachowań/pomysłów. Myślę, że już sam wątek perypetii starszego małżeństwa
byłby bardzo ciekawy, jednak Autor poszedł dalej i przeniósł naszych bohaterów
50 lat wstecz. Świat, w którym Ludwik i Grażyna obudzili się jest inny niż ten,
który zapamiętali. Czy będą w stanie odnaleźć się w nowej rzeczywistości? Czy
ich losy znowu się połączą na lata? Czy historia zmieni swój bieg?
"I
jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, rzucili się sobie do gardła. Grażyna
wspomniała, że jutro mimo połowy etatu musi zostać dłużej, ponieważ jest
zebranie, na którym ustalają nowy sposób rozliczeń pieniędzy w szkole. On
powiedział, że właśnie na jutro poprzekładał pacjentów, żeby ona mogła dziś i
wczoraj pójść do szkoły. Na co ona, że on zawsze, na co on, że ona nigdy,
kwadrans później się rozwodzili, pół godziny później każde było gotowe, żeby
trzasnąć drzwiami i nigdy nie wrócić, ale żadne z nich nie miało na to siły,
więc próbowało do wyjścia skłonić to drugie, co w końcu tak ich rozśmieszyło,
że się pogodzili.”
Oprócz tego, że
historia dostarczyła mi wiele powodów do uśmiechu (o czym pisałam wyżej),
skłoniła mnie również do wielu refleksji. Pokazała mi jak mogły wyglądać czasy,
które znam jedynie z opowieści babci i sprawiła, że zaczęłam się głębiej
zastanawiać nad historią oraz losem ludzi, którzy żyli w latach 60-tych. Nie
sposób przy tym nie pochwalić Zygmunta Miłoszewskiego - przyznam szczerze, że
dawno nie czytałam książki, do której Autor tak solidnie się przygotował. Nie
mówię tylko o przygotowaniu tzw. gruntu historycznego, ale o całości - mam
wrażenie, że Autor bardzo dokładnie myślał o każdym zdaniu, które napisze,
każdej myśli, którą przeleje na papier czy też każdej postaci, której nadał
wyraz. "Jak zawsze" to książka, obok której nie można przejść
obojętnie. Ludwik i Grażyna to postacie, których nie da się nie pokochać. A
cała historia - no cóż.. dla mnie to wielka klasa.
Wstyd przyznać, ale
to pierwsza książka Zygmunta Miłoszewskiego, którą czytałam. Po lekturze "Jak
zawsze" wiem jednak, że nie ostatnia.
Z czystym
sumieniem:
Ocena: 10/10
Również poluję a tę książkę. Czytałam bardzo pozytywne recenzje na jej temat, więc możliwe że niedługo po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńKoniecznie!!
OdpowiedzUsuń