Testament - Remigiusz Mróz
Tytuł: Testament
Autor: Remigiusz Mróz
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Co do zasady uwielbiam książki Remigiusza Mroza. Myślę, że wie o tym każdy, kto choć trochę mnie zna lub obserwuje mojego bloga/profil na instagramie. Ostatnio jednak zauważyłam u siebie pewną zależność: im więcej czytam książek innych autorów, tym mniej podobają mi się książki Remigiusza Mroza. Dlaczego? Już tłumaczę.
(Właściwie to miałam pisać dzisiaj recenzję innej powieści. Skończyłam jednak "Testament" i stwierdziłam, że jak nie napiszę na gorąco tego o czym myślę, to potem nie będę potrafiła wytłumaczyć o co tak naprawdę mi chodzi. Zacznę jednak od fabuły.)
Pewien znany warszawski ginekolog niespodziewanie otrzymuje ogromny spadek od jednej ze swoich pacjentek. Nie wie dlaczego kobieta zapisała mu swój pokaźny majątek, gdyż widzieli się tylko raz, podczas jednej z wizyt lekarskich. Lekarz udaje się na teren jednej z nieruchomości należącej do kobiety i tam znajduje jej zwłoki, w stanie zaawansowanego rozkładu. Chwilę później ginekologiem zaczyna się interesować policja, a on sam podejrzany jest o zabójstwo. Zwraca się do nieocenionej Joanny Chyłki, z prośbą o reprezentowanie go w sprawie. Chyłka mocno się waha, jednak lekarz jest w stanie pomóc wyciągnąć z więzienia pewnego byłego aplikanta...
"Testament" to książka, którą czyta się w ekspresowym tempie. Tak jak wszystkie inne książki Autora. Nie sposób odłożyć jej na półkę czy też zająć się czymś innym w międzyczasie. Jak już się zaczyna, to trzeba skończyć, najlepiej zarywając nockę czy też olewając domowe obowiązki. Moim zdaniem, wynika to z bardzo lekkiego pióra Autora i umiejętności stworzenia interesującej fabuły. Niemniej jednak, po przeczytaniu wszystkich książek z serii o Chyłce i Zordonie, stwierdzam, że wszystkie one bazują na jednym schemacie. Pojawia się sprawa, czytam z zapartym tchem, po kolei rozwiązując wraz z bohaterami różne zagadki, czekam na niesamowite zakończenie, nieodkryte fakty i ... klops. Jakieś 30 stron przed zakończeniem ZAWSZE znajduje się osoba/osoby, które dziwnym trafem znają całą prawdę, by jakieś 5-10 stron przed końcem książki dowiedzieć się, że wszystko jest na odwrót niż w pierwotnej wersji tej całej prawdy. Przyznam szczerze, że już mnie to nudzi i po prostu jestem zawiedziona. Sam pomysł jest naprawdę dobry i ciekawy, jednak brakuje mi odpowiedniego wykończenia powieści. Nie ujmując niczego Autorowi, czasem aż mam ochotę napisać, że nie liczy się ilość, ale jakość. Uważam, że książki o Chyłce i Zordonie mogłyby być wręcz genialne, gdyby trochę więcej czasu spędzić nad ich dopracowaniem. Wydaje mi się, że Autor ma pomysł, po czym nie wie jak go wykończyć. No i wychodzi, jak wychodzi.
Kordian nie miał już żadnych wątpliwości.
Sytuacja była zupełnie niezrozumiała, wręcz irracjonalna.
Był jednak pewien, że się nie myli.
Rozpoznał nie tylko głos mężczyzny, ale także kobiety.
I dlatego jeszcze mocniej postarał się o to, by jego oddech pozostał niesłyszalny.
Teraz bardziej niż wcześniej stało się kluczowe, by nie odkryto jego obecności.
Na Boga, musiał opuścić ten dom z wiedzą, którą własnie posiadł.
Musiał jak najszybciej skontaktować się z Chyłką.
Co do Chyłki i Zordona - uwielbiam tych bohaterów od pierwszych stron "Kasacji". Remigiusz Mróz stworzył niezwykłą i wielobarwną parę, których charakter ujmuje mnie w stu procentach. Myślę, że każdego kto czytał książki z tej serii intrygują losy wspomnianej dwójki, jednak czy naprawdę przez siedem tomów będziemy się zastanawiać "no halo, ileż można się bawić w kotka i myszkę"?. Jakkolwiek podobało mi się to przez trzy pierwsze części, to jednak czekanie siedem części (w sumie sama nie wiem na co dokładnie, bo w moim odczuciu Autor nadal nie ma pomysłu co z nimi zrobić), a jak się okazuje po zakończeniu - może i osiem, dziewięć czy ile ich tam będzie - to zdecydowanie za dużo. Tym bardziej, że im dalej tym coraz bardziej absurdalne problemy pojawiają się na drodze Chyłki i Zordona. No bo powiedzmy sobie szczerze, wiem, że na niektórych spadają wszelkie plagi egipskie, ale... no bez przesady. Tworzy się nam trochę "Moda na sukces" albo inna telenowela. Ostatnio moja koleżanka trafnie to określiła "a mogliby się przespać już w pierwszej i byłoby po problemie". I w sumie się z nią zgadzam. Nie zawsze warto rozwlekać pewne wątki, bo po pewnym czasie staje się to nudne.
Ostatnimi czasy czytałam wiele kryminałów, różnych Autorów. Dzięki temu zauważyłam, że można inaczej. A książka może być taką wisienką na torcie przemyśleń danej osoby. Tutaj po prostu mi tego brakuje.
Dlatego, mimo mojej wielkiej sympatii do Autora i szacunku do jego twórczości:
Ocena: 6/10
PS Jeszcze kilka godzin temu myślałam, że ocena będzie o wiele lepsza. Czytałam z zapartym tchem i nie chciałam przerywać. Ostatnie kilkadziesiąt stron jednak bardzo mnie zawiodło (z przyczyn wskazany wyżej), no trudno.
Rzeczywiście, Mróz w swoich powieściach bazuje na pewnym schemacie, ale mi to na szczęście nie przeszkadza :D Co do bawienia się w kotka i myszkę, to mnie już nerwica brała. Ileż można!? Ale w końcu obrali jakąś drogę i jestem zadowolona. I czekam niecierpliwie na ósmy tom <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło! Dolina Książek ♥
Ja w sumie też czekam na 8 tom, bo wciąż jestem nieusatysfakcjonowana tym jak potoczyła się ta historia :) Pozdrawiam !
UsuńCiągle kusi mnie ta seria, ale jakoś nie mogę się zebrać żeby po nią sięgnąć ... Może kiedyś i ja się wciągnę :) Pozdrawiam kochana, bookinoman.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNa każdego przyjdzie pora :D !
UsuńWłaśnie chciałam się gdzieś tym podzielić, ze w każdej książce Mroza z tej serii w 3/4 powieści domyślałam się, jaka jest prawda w każdej z tych spraw. Za łatwo tam na niektóre rzeczy wpaść. Zgadzam się, ze lepiej krócej zanim czytelnik sie domyśli i juz tylko czeka na potwierdzenie jego przypuszczeń. ;)
OdpowiedzUsuń