Jak upolować pisarza? - Sally Franson

Tytuł: Jak upolować pisarza?
Autor: Sally Franson
Wydawnictwo: Znak Literanova

Gdy otrzymałam propozycję przygotowania recenzji książki "Jak upolować pisarza?" nie wiedziałam czego dokładnie się spodziewać. Sama zapowiedź powieści była bardzo interesująca, bowiem na okładce widzimy, że jest to "Diabeł ubiera się u Prady na dzisiejsze czasy". Czy rzeczywiście tak było?


Casey jest dyrektorką w agencji reklamowej. Jej praca pozwala na wykorzystanie jej wszystkich najlepszych cech - w tym szczerości i kreatywności. Kiedy dostaje propozycję stworzenia nowego projektu, musi nieźle się natrudzić. Dlaczego? Casey jest przekonana, że przekonanie pisarzy do udziału w kampaniach reklamowych to nie lada wyzwanie, tym bardziej, że jej najlepsza przyjaciółka należy do tej branży. Czy jednak Casey się uda? Co wyniknie z jej polowania na wielu pisarzy, w tym przystojnego i charyzmatycznego Bena? 

Przyznam szczerze, że ciężko jest mi opisać tę powieść. Mam bowiem w stosunku do niej mieszane uczucia. Z jednej strony czytało mi się ją bardzo dobrze, a kartki przewracały się same. Z drugiej - ,nie miałam ochoty do niej wracać. Wiecie, czasem macie tak, że przerywacie czytanie książki, bo  praca, bo wizyta u rodziny itp., i aż Was nosi, żeby do niej wrócić. A z "Jak upolować pisarza?" tak nie miałam. Nie mogłam jej w danej chwili czytać? No i trudno. Z tego względu, ciężko mi napisać czy książka podobała mi się czy nie. Myślę, że tak, ale nie jest to książka, o której będę pamiętać za tydzień czy dwa. I nie sądzę, bym do niej kiedykolwiek wracała.

A co do fabuły - sam pomysł bardzo fajny. Rzeczywiście można się dopatrzyć pewnych podobieństw do Diabeł ubiera się u Prady, bo też mamy młodą dziewczynę pragnącą zawładnąć światem i szefową, od której usłyszenie dobrego słowa to cud. W tej książce nie czułam jednak by Celeste była szefową z piekła rodem, przy której strach się odezwać. Owszem, była ostra i powściągliwa, ale mimo wszystko przyjemna. Dało się ją lubić.

Główną postać i narratorkę - Casey - odebrałam bardzo pozytywnie. Jak dla mnie była taką zwariowaną dziewczyną, która nie boi się sięgać po więcej. W żaden sposób mnie nie denerwowała, a wręcz przeciwnie - podobał mi się jej upór i zaangażowanie. Czytałam gdzieś opinie, że Casey może strasznie denerwować. Przyznam szczerze, że nie wiem dlaczego. Nie potrafię znaleźć negatywnych cech, które sprawiłyby, że np. nie chciałabym czytać dalej. Z innych postaci bardzo polubiłam też Jacka i Lindsey, z którymi Casey współpracowała w zespole. Jack niezwykle zabawny oraz Lindsey - chodząca dobroć. Czasem przypominała mi mnie, bo też chciałabym zbawić świat ;). Od początku spodobał mi się również Ben :). To, w jaki sposób został przedstawiony już przy pierwszym spotkaniu z Casey, ujęło mnie od razu. Lubię jak mężczyźni nie są takimi sierotkami, tylko mają swoje zdanie i charyzmę. 

Nic nie napawało mnie taką radością jak fakt, że ktoś wpływowy daje mi do zrozumienia, że jestem wyjątkowa. W większej skali tak chyba działa faszyzm. W mniejszej - z niewolniczym oddaniem słuchałam Celeste, która szczegółowo tłumaczyła mi, w jaki sposób odnoszący sukcesy ludzie rozrywki zarabiają pieniądze. Okazało się, że nie bogacą się na swojej pracy - muzyce, filmach czy spektaklach - tylko dzięki sponsorom i występom w reklamach. 

Nie mogłam natomiast przekonać się do Susan - przyjaciółki głównej bohaterki. Jak dla mnie była taka nijaka. Brakowało jej pewności siebie i przebojowości. Właściwie to takie przeciwieństwo Casey, a skoro Casey polubiłam...

Sama historia ciekawa i interesująca, ale jak pisałam wyżej - jedynie w chwili czytania. Brakowało mi więc w książce "tego czegoś", co by mnie przyciągnęło i pozostawiło na dłużej. Tego jednak nie było i dlatego też ocena taka, a nie inna. Czytałam już wiele książek, a ta, mimo że przyjemna, nie znajdzie się na liście tych ulubionych.

Ocena: 6,5/10

Za egzemplarz serdecznie dziękuję 



Komentarze

  1. Wiele słyszałam o tej książce i dam jej szansę gdyż chcę wyrobić sobie własną opinię o niej :) pozdrawiam cieplutko :) www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też o niej słyszłam, ale jakoś mnie do niej nie ciągnęło. Po twojej recenzji tylko się w tym utwierdziłam. Nie widzę tu nic oryginalnego albo czegoś co by mnie zaciekawiło.
    Pozdrawiam c:
    mrs-cholera.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty