180 sekund - Jessica Park

Tytuł: 180 sekund
Autor: Jessica Park
Wydawnictwo: Filia

Czy myślicie, że życie może zmienić się w 180 sekund? Z jednej strony to bardzo mało czasu, z drugiej... niekoniecznie. Przekonała się o tym główna bohaterka książki, o czym z przyjemnością Wam opowiem. 


Allison przeszła w życiu wiele. Liczba rodzin zastępczych, w których przebywała, mogłaby zadziwić niejednego człowieka. Z tego względu, Allison jest bardzo zamknięta w sobie, nie lubi i nie chce się do nikogo przyzwyczajać. Ma tylko jedną przyjaciółkę - Steffi, z którą łączy ją trudna przeszłość. Pewnego dnia Allison zostaje przypadkowo zwerbowana do eksperymentu - na oczach gapiów ma spędzić 180 sekund z nieznanym jej chłopakiem. Co z tego wyniknie? I jaką rolę w życiu Allison odegra Esben Baylor? 

Przede wszystkim muszę napisać, że pomimo kilku momentów, "180 sekund" w żadnym razie nie jest cukierkową i płytką książką. Autorka w swojej powieści porusza wiele trudnych tematów - adopcji, samotności, gwałtu czy też ciężkiej choroby. Bohaterowie muszą poradzić sobie z różnymi sytuacjami i czasem będzie to od nich wymagało nie tylko jakiegoś działania, ale również wewnętrznej przemiany. I własnie ta przemiana, która dotknęła głównie Allison, bardzo mi się podobała. Na początku bałam się, że postać ta będzie taką trochę cierpiętnicą, która ma najgorsze życie i największe problemy. Na szczęście tak nie było, a Allison z każdą kolejną stroną, z każdym kolejnym rozdziałem stawała się coraz silniejsza. (A może zawsze taka była, tylko nie umiała sama przed sobą tego przyznać?).

Zasadniczo myślimy o tych, która trauma dotknęła bezpośrednio - oczywiście, że powinniśmy o nich myśleć - ale nie zastanawiamy się nad tymi, którzy doświadczyli czegoś pośrednio. Teraz wyraźnie widzę, że powinniśmy się pochylić i nad nimi. 

Jeśli chodzi o pozostałych bohaterów, to uważam, że byli bardzo realistyczni. Oczywiście, zdarzały się momenty, kiedy stwierdzałam "nie no, nikt normalny by się tak nie zachował, to przesada", jednak takie myśli przychodziły rzadko. W głównej mierze przeżywałam z bohaterami ich historie i problemy, czasem chciałam krzyknąć "Co ty robisz? Nie bądź taki!", co tylko udowadnia, że książka jest warta przeczytania - wzbudza emocje. Moją ulubioną postacią był natomiast Simon - człowiek, który adoptował Allison. Nie potrafię nawet opisać emocji, jakie towarzyszyły mi przy czytaniu fragmentów, w których Simon miał swój udział. Gdybym miała wyobrazić sobie wymarzonego rodzica, z pewnością mogłabym wskazać na Simona. Bardzo się cieszę, że Autorka wplotła go do powieści, sprawiając, że można było się śmiać i wzruszać jednocześnie. 

- Witam wszystkich. Jestem Simon i, ee, uszczęśliwia mnie... - Bierze jakąś kartkę i unosi ją przed siebie. Na środku napisane jest "Allison" - Moja córka Allison. Długo czekałem, by pojawiła się w moim życiu, ale było warto. Ona... - mówi, następnie przełyka z trudem ślinę - rozświetla mój żywot. - Odkłada kartkę i filmik się kończy. 

Sama historia, mimo że lekko przewidywalna, bardzo mi się podobała. Była to naprawdę przyjemna lektura, przy której miło spędziłam czas. Mogę ją polecić z całego serca :).

Ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Patrycji (http://kredziarecenzuje.blogspot.com) @kredziaczyta, w ramach organizowanego przez nią Book Touru. 

Komentarze

Popularne posty