Grzech - Max Czornyj
Tytuł: Grzech
Autor: Max Czornyj
Wydawnictwo: Filia
Już ostatnio pisałam, że coraz częściej sięgam po polskich autorów, szczególnie jeśli chodzi o kryminały. Książkę Maxa Czornyja pożyczyła mi niezawodna koleżanka (zawsze podobały mi się polecone przez nią powieści) i... również tym razem się nie zawiodłam.
Lublin. Z pozoru spokojne miasto, w którym nic specjalnie się nie dzieje. Dochodzi jednak w nim do czegoś niepokojącego - ktoś porywa młode kobiety, a ich rodzinom wysyła tajemnicze listy. Z czasem porywacz porzuca jedne zwłoki, są zmasakrowane i nikt nie rozumie co kierowało mordercą. Do śledztwa przystępuje komisarz Eryk Deryło, który zapomina o wszystkim, rodzinie, znajomych byle tylko złapać tego, kto stoi za makabryczną zbrodnią. Czy mu się uda? Czy przyjdzie mu za to zapłacić?
Wartka akcja, mylące tropy i ciekawy pomysł na fabułę - to wszystko znajdziemy w "Grzechu". Autor posiada niezwykle lekkie pióro, co sprawia, że książkę czyta się szybko i przyjemnie. Do tego cały czas budowane jest napięcie, a Autor nie przebiera w strasznych opisach, które mogą śnić się po nocach. Dzięki temu można stwierdzić, że "Grzech" faktycznie jest kryminałem, a nie książką udającą ten gatunek powieści.
Wreszcie siła ciężkości zwyciężyła i ciało przekręciło się na bok. Nie do końca tak, jak chciała. Wygięte o niemal sto osiemdziesiąt stopni nadgarstki chrupnęły pod jej ciężarem.
Mimo tego do jej mózgu napłynęła fala niepohamowanej radości.
Czuła się, jakby własnie udało się jej wydostać na zewnątrz i uciec.
Wtedy otworzyła oczy.
Zamarła.
Myślę, że to jak odbierze się książkę, zależy w dużej mierze od tego czy polubicie komisarza Deryło. Jak dla mnie, ta postać to strzał w dziesiątkę! Komisarz jest niezwykle charyzmatyczny i żądny odkrycia prawdy. Co więcej, ma do swojej pomocy innych funkcjonariuszy, z których moim ulubionym zdecydowanie był Brzeski. Ten duet sprawia, że książkę czytało się jeszcze chętniej i z większym zainteresowaniem. Pomimo tego, że czasem przechodziły mnie dreszcze na plecach, to ci dwaj przesympatyczni panowie potrafili wywołać uśmiech na mojej twarzy.
Ciekawą postacią jest również Robert Wolski - mąż jednej z zaginionych. Czy ma coś do ukrycia? Co jest w stanie zrobić by odnaleźć ukochaną? Bohater jest przykładem osoby, która musi zwalczyć swoje emocje związane ze stratą ukochanej osoby - tak naprawdę nie jest łatwo cały czas wierzyć, że wciąż żyje. Ale Robert Wolski się stara i co więcej - narasta w nim ogromna złość.
Czy sama zagadka dotycząca morderstw była zaskakująca? I tak, i nie. Pewne działania (ale to dopiero na końcu książki) pozwoliły mi domyśleć się o co w tym wszystkim chodzi. Szczerze mówiąc, liczyłam na inne zakończenie, ale to, które dostałam również mnie nie zawiodło. Istotne jest też to, że Autor w zgrabny sposób włączył wątki religijne, tak aby jak najbardziej zmylić czytelnika. O co w tym wszystkim chodziło? Zachęcam - dowiedźcie się sami!
A ja już zacieram rączki na "Ofiarę"...
Ocena: 8,5/10
Również lubię sięgać po polskich autorów. Nie lubię kryminałów, ale może warto spróbować :)
OdpowiedzUsuńP:ozdrawiam