Drzwi na zachód - Mohsin Hamid

Tytuł: Drzwi na zachód
Autor: Mohsin Hamid
Wydawnictwo: Sonia Draga

Czy chcielibyście, by istniały drzwi, które mogą zaprowadzić Was w każdy zakątek świata? Czy marzyliście kiedyś o ucieczce ze swojego obecnego miejsca na Ziemi? Czy potrafilibyście zostawić za sobą całe swoje dotychczasowe życie i zmierzać ku poszukiwaniu lepszego? Myślę, że będziecie mogli odpowiedzieć na te pytania po przeczytaniu "Drzwi na zachód", książki, która porusza trudny temat uchodźstwa.


Nadia, niezwykle niezależna i waleczna dziewczyna, poznaje Saeeda, chłopaka o łagodnym i powściągliwym usposobieniu. Młodzi szybko zaczynają czuć do siebie coś więcej niż przyjaźń, a z czasem nie są w stanie się od siebie "oderwać". Niestety, w ich kraju dochodzi do coraz większych zamieszek, które doprowadzają do wojny domowej. Bomby, kontrole, przemoc - to wszystko powoduje, że młodzi zaczynają myśleć o ucieczce. Tylko dokąd? Czy jest jakieś wyjście? Po mieście chodzą słuchy o tajemniczych drzwiach... Drzwiach, które mogą zaprowadzić ich w inne miejsce, lepsze, być może dużo bardziej bezpieczne. Czy Nadia i Saeed są w stanie porzucić to, co mieli dotychczas? Tych, którzy kochają? Czy ich relacja będzie potrafiła to przetrwać?

"Drzwi na zachód" to książka, która porusza bardzo trudną problematykę uchodźstwa. Autor nie bał się sięgnąć po temat, który wywołuje na świecie wiele kontrowersji. Pokazał go jednak w bardzo przystępny i nieco inny sposób - oczami dwójki młodych ludzi, zmuszonych zmierzyć się z trudnościami, których niektórzy nie są w stanie sobie wyobrazić.

Sama fabuła książki była bardzo ciekawa i pomysłowa. Niezwykle podobał mi się motyw drzwi, które przenosiły bohaterów w inny świat, jak najdalej od ich rodzinnego domu. Dzięki nieco abstrakcyjnemu elementowi, mogliśmy przeżyć ucieczkę Nadii i Saeeda w bardziej, powiedziałabym, łagodny sposób. 

Kolejnym pozytywnym elementem byli bohaterowie, a właściwie ich rozterki związane z koniecznością zostania uchodźcami. Trudno sobie wyobrazić jak muszą się czuć takie osoby, kiedy boją się na każdym kroku, muszą porzucić za sobą całe dotychczasowe życie, zapomnieć o bliskich, nauczyć się żyć w każdym miejscu od nowa. Nadia i Saeed stali się symbolem uchodźców i dzięki dwóm odmiennym spostrzeżeniom (każdy z nich reagował bowiem inaczej), mogłam się wczuć w ich sytuację i starać się zrozumieć i jednego, i drugiego. Z pewnością było to bardzo interesujące i mocno uświadamiające.

Uchodźcy zajmowali wiele otwartych przestrzeni w mieście, rozbijali namioty na pasach zieleni między szosami, stawiali przybudówki przy murach odgradzających domy, spali wprost na chodnikach i na skraju ulic. (...) Jeszcze inni w ogóle się nie ruszali: może byli zaszokowani, a może odpoczywali. Prawdopodobnie umierali. Saeed i Nadia musieli zachować szczególną ostrożność, skręcając na swoich pojazdach, żeby nie przejechać wyciągniętej ręki czy nogi.

Teraz troszkę negatywnych stron "Drzwi na zachód".

Książka napisana jest bardzo prostym językiem, jednak jak dla mnie zbyt prostym. Co prawda, zdaję sobie sprawę, że był to celowy zabieg - proza miała być czysta i z jasnym przesłaniem (tak nawet opisał to The New York Times), ale źle mi się to czytało. Zdania były często wielokrotnie złożone (z tych prostych zdań i wtrąceń), co powodowało, że często zajmowały pół strony. Dodatkowo, mimo prostoty języka, odczuwałam jego "ciężkość" i nie miałam ochoty czytać na raz więcej niż ok. 15 stron. 

Dodatkowo, liczyłam na coś więcej. Być może to efekt wszystkich opisów, które czytałam - "jedna z najbardziej inspirujących książek", "niezwykle mądra książka", "niesamowity tytuł". Przez to nakręciłam się i oczekiwałam czegoś naprawdę WOW. Efekt był jednak odwrotny. Tak jak napisałam, sam pomysł na fabułę i bohaterów był bardzo dobry, jednak nie była to książka, którą czytałam z zapartym tchem. Niestety, powieść nie wzruszyła mnie w żaden sposób (a znając mnie to powinna) i tak naprawdę nie wywołała u mnie uczuć, których bym się spodziewała. Jakkolwiek przeżywałam rozterki Nadii i Saeeda (o czym pisałam wyżej), to po lekturze nie odczułam żadnego kaca książkowego, czy też nie starałam się przemyśleć historii raz jeszcze (a przy książkach, które robią na mnie wrażenie, tak mam). Przeczytałam, zamknęłam i zapewne szybko zapomnę o "Drzwiach na zachód"

A i jeszcze jedno. Kompletnie nie rozumiem, dlaczego Autor do głównej historii wrzucał takie mini rozdzialiki o innych osobach, a właściwie fragmentach ich historii. Jak dla mnie nie wnosiło to niczego nowego do książki, a przez to, że nie było wiadomo o kogo chodzi, to po prostu mi tam nie pasowało. Spokojnie można było się bez tego obyć. 

Podsumowując - koncepcja świetna, realizacja - jak dla mnie - nieco gorsza. 

Dlatego też:

ocena: 6,5/10

Za egzemplarz dziękuję

Komentarze

  1. Pierwszy raz słyszę o tej książce. Fabuła wydaje się ciekawa, ale jakoś do końca mnie nie przekonuje. Myślę, że dam radę żyć bez przeczytania tej pozycji.
    Dziękuję Ci za szczerą recenzję i pozdrawiam ciepło,
    .bookinoman.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty