Tkanki - Dominika van Eijkelenborg

Tytuł: Tkanki
Autor: Dominika van Eijkelenborg
Wydawnictwo: Kobiece


Po przeczytaniu "Tkanek" miałam mieszane uczucia - z jednej strony bardzo podobał mi się pomysł Autorki oraz stworzona przez nią historia, z drugiej jednak kilka rzeczy mi przeszkadzało. Co dokładnie? Zapraszam na recenzję.


Przede wszystkim, nie był to, moim zdaniem, thriller. Czytając zapowiedzi dotyczące książki spodziewałam się mrożącej krew w żyłach historii, w której z niepokojem będę przewracać kolejne strony lektury. Dostałam za to porządny dramat, do tego świetnie napisany i skonstruowany. Nie była to jednak książka, którą czytałam z zapartym tchem. Język był co prawda przejrzysty, prosty i zdecydowanie ułatwiający czytanie, jednak konstrukcja fabuły (długie opisy i mała liczba dialogów) spowodowały, że książkę czytałam na raty - musiałam "odpoczywać" po ok. 50 stronach i patrzeć w sufit, włączyć odcinek serialu czy ugotować obiad. Z takich małych uwag, muszę jeszcze wspomnieć o nie najlepszym sposobie klejenia kartek w książce. Bałam się ją mocniej otworzyć, żeby jej nie zniszczyć, więc męczyłam się z ciągle zamykającymi się stronami.

Teraz plusy, których jest zdecydowanie dużo więcej :). Zacznę od fabuły, która okazała się niezwykle interesująca.

Nastolenia Evi cierpi na chorobę serca, która powoduje, że ma coraz mniejsze szanse na przeżycie, nie mówiąc już o normalnym funkcjonowaniu, o którym dziewczyna dawno już zapomniała. W znoszeniu cierpienia pomagają jej rodzice, a przede wszystkim matka, która stara się zrobić wszystko co w jej mocy, aby pomóc ukochanej córce. Kiedy w wypadku samochodowym ginie młoda Finya, Evi dostaje od życia szansę - nowe serce. Wydawałoby się, że od chwili przeszczepu nie może zdarzyć się już nic złego, tym bardziej, że Evi wróciła do życia i zdrowia. Matka Evi zauważa jednak niepokojące zmiany w jej zachowaniu, charakterze, sposobie ubierania się i odżywiania. Czy nowe serce przejęło kontrolę nad Evi?

Nie mogłam uwierzyć, że moja piękna i kochana Evi dopuściła się świadomie czegoś takiego. Może zachłysnęła się odnowionym życiem towarzyskim i nie zdawała sobie z tego sprawy? Próbowałam sobie wytłumaczyć jej postępowanie, zrozumieć co może dziać się w jej tak nagle niedostępnym dla mnie umyśle. Uśpione niepokoje przebudziły się do życia.

Jak dla mnie "Tkanki" były przede wszystkim opowieścią o miłości. I nie chodzi tu o miłość romantyczną, z kwiatkami, pluszakami i fajerwerkami typowymi dla młodej pary zakochanych. To była miłość przez duże "M" - dojrzała, przeżywająca wzloty i upadki oraz silniejsza niż jakiekolwiek inne uczucie. Miłość matki do córki. Oraz miłość brata do siostry. Autorka pokazała, jak wiele może znaczyć dla nas druga osoba, a także jak może zmienić się nasze życie po jej stracie. Przyznam szczerze, że właśnie to urzekło mnie w tej powieści najbardziej. Starania matki Evi w celu poznania prawdy dlaczego jej córka się dziwnie zachowuje, jej strach o nią oraz poświęcenie, pokazały jak silna może być miłość matki do dziecka. Z kolei Finn, brat tragicznie zmarłej Finyi, zagubiony, bezradny, bez siły przebicia, z każdą stroną odkrywa się przed czytelnikami, pokazując jak wbrew pozorom (tego zdradzać nie będę), brakuje mu siostry bliźniaczki. Za to - naprawdę wielkie brawa dla Autorki.

Co więcej, fabuła powieści została poprowadzona w ciekawy sposób. Każdy rozdział był relacją innego bohatera, dzięki czemu mogliśmy spojrzeć na toczącą się historię z wielu perspektyw. Zachowanie Evi, jej postępowanie i sposób w jaki nowe serce próbowało przejąć nad nią kontrolę, stanowiło główny wątek "Tkanek". Autorka umiejętnie poprowadziła narrację, tak aby kolejne karty książki odkrywały coraz to nowe tajemnice nie tylko bohaterów, ale również wpływu przeszczepu na biorcę.

Bohaterowie to kolejna zaleta "Tkanek". Każda z postaci jest zupełnie inną osobą i zmaga się z kompletnie innymi problemami. Evi - nastolatka, która musi sobie poradzić z chorobą, konsekwencjami przeszczepu oraz swoimi zachowaniami, których do końca nie rozumie. Matka Evi - kobieta robiąca wszystko by ocalić córkę, nawet kosztem własnego szczęścia. Finn - zamknięty w sobie artysta, przelewający swoje uczucia na kartki papieru. Sander - niebezpieczny chłopak, którego trudne dzieciństwo wpłynęło na jego dalsze losy. I wreszcie Finya - niby martwa, a jednak żywa. Czy jej serce może żyć samodzielnie?

Podsumowując, pomimo drobiazgów, które mi przeszkadzały, uważam, że książka jest godna polecenia. Nie jest to co prawda thriller z piekła rodem, lecz intrygująca, zaskakująca i niezwykle ciekawa historia. Warto ją przeczytać.

PREMIERA: 16.02.2018 r.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwo Kobiece!
http://www.wydawnictwokobiece.pl/

Ocena: 7/10


 

Komentarze

  1. A ja się nastawiłam na kupno tej książki, ale w takim razie jeszcze poczekam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też nie lubię długich opisów i małej ilości dialogów :/ Mam wrażenie, że wtedy wszystko niesamowicie się dłuży...
    A co do wykonania książki, to chyba niektóre wydawnictwa nie zwracają na to uwagę :) A powinny, bo jednak to również ma wpływ na ogólną ocenę lektury :D
    Tak czy siak zapiszę tytuł. Może kiedyś natrafię na tę książkę w bibliotece :)
    Obserwuję i pozdrawiam! ;* Dolina Książek
    PS: Wrrr... nie cierpię zdjęć, na których są ciasta. One zawsze mnie kuszą, żeby iść do kuchni po coś słodkiego... Hahah :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Miałam wrażenie, że czytam książkę dużo dłużej niż w rzeczywistości! Haha, jakoś tak słodkie pięknie się komponuje z dobrą lekturą :P

      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  3. O widzę .. premiera już niedługo! Super, thrillery chętnie podczytuję, więc na ,,Tkanki" nabrałam chęć ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty